Dobrzyń nad Wisłą 07.07.2019

4,7 dla Cioteczki

Z Wujem o 7:30 potwierdziliśmy koordynaty i 10:59 była jak dogoniłem “go” na piachu pod urwiskiem. Stop, źle piszę zmylony zapewne przyzwyczajeniem, bo Wujo zwykle sam przybywa. Dodoniłem “ich”. Jakaż miła niespodzianka.
Co tu dużo gadać, gdy Ciocia Majka wysiadła z surfbusa od razu wyszło słońce i już więcej się nie chowało! Do tego na wodzie białe tumanki, więc czego chcieć więcej. Nieskromnie nadmienię, że Wujowi znów zaleciłem jedynie właściwy wagomiar czyli 5,0, co skutkowało 4,7 dla Cioteczki i 5,3 dla mnie. Idealnie!
Rach ciach ciach i zaraz byliśmy na wodzie. A tam już śmigało kilka desek. Zwykle podobne zestawy z wyjątkiem jednego gostka, co męczył jakiś większy gabaryt. Wiatr czasami zmieniał kierunek o jakieś 10 stopni licząc od W, najczęściej w stronę off, ale to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Woda była troszkę niższa niż ostatnio w tygodniu. Znów wybudowały się całkiem niezłe wałki. W tamtą stronę próbowałem coś pokicać, a w tę stronę pozjeżdżać. Wujostwo chyba podobnie. Tak i zeszło się jakieś 4 godziny i to bez przerwy na koniaczek i kanapkę.
Majeczka taktownie skończyła troszkę wcześniej, a ja choć już urobiony po pachy musiałem zostać i ganiać za Wujem. Raz że szkoda było porzucać dobrego warunu, a dwa że liczyłem że tym razem może uda się zejść z wody jako ostatni. Myliłem się.

DarekF

PS 1. Jest niefajnie. Występuje całkowity brak fotek, bo tym razem bez reszty poświęciłem się dobrej zabawie. Ale jest też fajnie, bo na spocie zaobserwowano coś co chyba przypominało kamerkę, więc jest prawie pewne, że na dniach Pan Reżyser popełni kolejną zajesuperprodukcję. Już wstrzymuję oddech i zacieram ręce!

Zajesuperprodukcja

PS 2. Stary most w Płocku idzie od jutra do remontu. Nowym trza.

Written on July 7, 2019