Dobrzyń n.Wisłą 05.08.2017

Prognoza wielkich szns na pływanie nie dawała, ale że ciśnienie było, to udało się zorganizować trzech śmiałków.

Moje ciśnienie było największe, więc otaklowałem 6,2 (fuj, tfu!) i wlazłem do wody w krótkiej (sic!) piance bez nogawek i rękawów. To chyba pierwszy taki przypadek w mojej szuwarowej karierze, ale temp. 28C była w cieniu.
Pierwsze halsy całkowicie bez ślizgu (na Chili 99), ale później zaczęło sie ruszać od szkwału do szkwału ospale ale konsekwentnie. Kolejny ciśnieniowiec czyli Sylwek na żaglu 6,5, pojawił się jak już bez przerw latałem w obie strony. Darek czekał najdłużej, licząc pewnie na to, że przesiedzi spokojnie na słoneczku te piękne popołudnie. Nic z tego. Białe grzywki po horyzont i jego zmusiły do zejścia na wodę i to dodatku na żaglu 5,7!
Tak też sobie polataliśmy, przy czym ja musiałem się wgryźć w bom zębami, bo ręce to było za mało żeby go utrzymać :smile:.

MichalG
ps następny dzień czyli wyprawa nad morze do Krynicy to całkowita klapa - przesiedzieliśmy dzień na “murku” wertując w telefonach rozliczne krótkoterminowe prognozy dla rybaków i lotników pełne ostrzeżeń przed silnym wiatrem…

Written on August 5, 2017