Dobrzyń n.Wisłą (rozpoczęcie sezonu) 02.03.2017

Zajechawszy zaraz po 14-ej odebrałem telefon. Dzwonił niezawodny Misiu. Zapytał jak to wygląda, a gdy powiedziałem że jestem sam na odcinku od tamy we Włocławku aż do Płocka, to zaoferował asekurację wirtualną. Obiecałem że po odliczeniu do piętnastu będę zawracał do brzegu.

Ustaliliśmy też, że jak nie odezwę się do 17:40, to on uruchamia Coast Guard, WOPR, Mosad, CIA, SAS, agenta 007 i zastęp Ochotniczej Straży z Rokicia!
Pogoda na początku bez opadu, a po dobrzyńskiej stronie nawet częściowo z błękitem. Zaraz to przeszło w szarosine coś. Nim zaczęło padać to przygotowałem zestaw 96/5,2 i z niemałym trudem sam dopiąłem suwaki. Ale hola, hola - nie z powodu bębna (zszedłem do 80,5 kg :) tylko z powodu licznych warstw kapturowo-ociepleniowych. Wiało z czystego W. Pierwsze pół godziny z tym 5,2 miałem gitarrra, ale potem przyszła siwa chmura z wieloskalowym i miałem dużo za dużo!
Nie było czasu i sensu zmieniać na 4,3. Odczekałem osiem zdrowasiek i znów dobrze działało 5,2. Falki typowe jak przy 5,2 i W.
Jakoś przed piątą pojawił się lokalny Paweł. Wyskoczył na chwilę z pracy, tylko z ciekawości by zobaczyć czy ktoś pływa. Tedy wyszedłem zamienić dwa słowa. Okazuje się że w zeszłym tygodniu w Dobrzyniu jeszcze był lód. Paweł pokręcił się przy kontenerach i pojechał, a ja w tym czasie zrobiłem kolejnych naście krótkich halsów.
Potem jeszcze tylko szybki umówiony meldunek do zaniepokojonego Misia żem żyw, by nie uruchamiał Strażaków Ochotników z Rokicia oraz innych służb. Pozdrowiłem też Sylwunia i zameldowałem mu o rozpoczęciu sezonu A.D. 2017. Sylwio gapa nie jest, od razu zgadł z czym dzwonię. Niby wypadł z obiegu ale każde wiatry śledzi… Zdrowiej , zdrowiej nam Sylwuniu.

Tekst: DarekF

Written on March 2, 2017