Dobrzyń n.Wisłą 26.12.2016

No to może ja… zaczęliśmy około 12, a skończyliśmy o 15,55 czyli już po zachodzie.
W zasadzie to Michał zaczął (jako przedskoczek na 5,0), a ja dołączyłem trochę później ponieważ poczekałem aż ustali się na 5,2 jak dla mnie.

Wiatr powoli i ociężale przybierał na sile i był przy tym bardzo nierówny.
Najlepsze było ostatnie 1,5 godziny tego pływania. Jak skończyliśmy zaczęło lać.
Oprócz nas na wodzie były jeszcze dwie deski. Chyba pierwszy raz ich tam widziałem.
Był też Paweł lokales ale nie zdecydował się próbować bo największe co miał to 4,7 i to z jego strony była słuszna koncepcja.
Było jeszcze dwóch innych gostków, ale odpuścili z podobnego powodu - czyli prawdziwi wymiatacze mocno obniżyli swoje rozmiarówki :grin:
Jutro Dobrzyń wygląda na prawdziwą petardę czytaj warun roku i to są te plusy. Ważne jednak jest żeby plusy nie przesłoniły nam minusów… pobudki przed piątą, latających gałęzi i konarów po szosie, setki TIRów, taklowania w deszczu i przenikliwego zimna. O powrotnej “wielkiej pardubickiej” by jak najszybciej do pracy nie wspomnę. Tak i odpuściliśmy choć pokusa była mocna.. Oczywiście odpuściliśmy tylko dlatego że dziś było popływane :grin:

Tekst: DarekF

No to może ja podsumuję: to były bardzo udane Święta Bożego Narodzenia. Wigilia na nartach, 2 dzień Świąt na desce.
Jak to zwykł mawiać Przedmówca: w narciarstwie i windsurfingu najważniejsze jest dobre planowanie…

MichalG

Written on December 26, 2016